Mechaniczna pomarańcza - Anthony Burgess

05:11

Jesteś i zawsze byłeś wolny moralnie. Przestrzegasz własnej piramidy wartości, działasz według własnej definicji dobra. Muszę Cię zmartwić. To tylko iluzja, czysta manipulacja. Iluzja, po której odkryciu, Twoje postrzeganie osobistych decyzji i rzeczywistości nabierze zupełnie innego znaczenia. Proszę państwa, przedstawiam książkę, która dorobiła się swojego prywatnego ołtarzyka na mojej półce - "Mechaniczna pomarańcza" Anthony Burgess.

★★★★★★★★★
Zostajemy wrzuceni w świat o nieokreślonym miejscu, ani czasie. Może to był zarówno Londyn, Moskwa, ale ze względu na uniwersalność, przypuszczenia odnośnie konkretnej lokalizacji można również rozszerzyć do innych miejsc na globie. Akcję powieści przybliża nam 15-letni Alex, główny bohater i narrator, to właśnie jego oczami, poznajemy całość fabuły. Jest to forma spowiedzi, a raczej pamiętnika, do którego możemy bez skrępowania zaglądnąć, i móc odczuwać emocje bohatera w pełnej krasie. Wchodzimy głęboko w jego umysł - umysł zwyrodnialca, dane nam jest poznać jego motywacje, co daje czytelnikowi poczucie całkowitego zanurzenia się w ocean ciemnej, przestępczej, ludzkiej świadomości. Jest on bowiem przywódcą 4-osobowego gangu chuliganów, który swój wolny czas spędza na gwałtach, włamaniach, narkotykach i bijatykach. W skrócie postawa, cóż, niegodna naśladowania. Jednak paradoksalnie - nie czyny zwyrodnialców, ale mechanizm i działanie ich świadomości najbardziej przeraża i zadziwia. Jednak mimo odrażających wręcz miejscami działań, postać Alex'a swoją autentycznością, szczerością do bólu, braterstwem i wiernością - wzbudza ogromną sympatię. Członkowie gangu są tylko pozornie zżyci, dobro pozornie dobre, a plan resocjalizacji, w celu całkowitego wyeliminowania zła i przemocy, bardzo kontrowersyjny - nie jest to bowiem klasyczna kara więzienia, a pranie mózgu.

Pozycja zaliczana już do klasyków, trzeba zaznaczyć mocną czcionką, że taka kategoryzacja ma swoje podłoże i to konkretne. Powodów jest kilka... dużo..., a raczej masa, jednak nie w tym tkwi cała esencja. Nie w treści, nie w fabule, a w formie! Tutaj na chwilę przystanę, żebyśmy w ciszy kontemplowali to stwierdzenie... Powiadają, że wyjątek potwierdza regułę. W mojej literackiej podróży spotkałam się tylko z kilkoma pozycjami, które faktycznie wyginałyby się poza ramy schematu spychania formy na drugi plan. W tym przypadku, nie mam serca nie zwrócić waszej uwagi na nią właśnie! 

Burgess stworzył zupełnie nowy język właśnie dla poparcia swojej idei. Mistrzowska mieszanina sloganów: więziennego, młodzieżowego i gangsterskiego, z wstawkami słów wyjętych z języka rosyjskiego, niesamowicie wzbogaca fabułę, ukazując nie Alexa, jako głównego bohatera, ale język. Przyznam, że tę idee doceniłam dopiero w połowie książki, przez pierwsze rozdziały bardzo trudno było mi się wgryźć w fabułę, przymykając oko na język, bo jego "inność" przykuwała całą moją uwagę. Ze względu na to, że sięgnęłam po wersje zrusyfikowaną, a w rosyjskim powiedzieć nie umiem zupełnie nic, dlatego byłoby mi jeszcze trudnej zrozumieć sens większości zdań. Jest to początkowo zupełny bełkot, język, którego uczyć możemy się ze strony na stronę. Jestem pewna, że w moim przypadku, wersję zamerykanizowaną, czytałoby mi się bardziej komfortowo, z drugiej strony, dzięki nieznajomości rosyjskiego, język stał się dla mnie w całości fikcją, bo znaczenie tylko nikłej ilości słów mogłam się domyślić. Jednak mimo tego, że język jest niewątpliwie ciężki do przebrnięcia, idealnie podkreśla inność świata przedstawionego i to właśnie on jest 'obiektem' wzbudzającym u czytelnika największe emocje. Biorąc pod uwagę wielką pracę samego autora w stworzeniu nowego mistrzowskiego języka, wielkie gratulacje należą się również Ben'owi Stiller'owi, bo za brawurowe tłumaczenie, świetną znajomość polszczyzny i wielkie lingwistyczne zdolności, należą mu się niewątpliwie owacje na stojąco. Sam tłumacz, wysoki poziom przedsięwzięcia jaki go spotkał opisuje w posłowiu, gdzie przedstawia również swój punkt widzenia i subiektywną interpretacje dzieła Burgessa. Na końcu znajduje się również mini słowniczek, który niewątpliwie bardzo ułatwia przyswojenie trudnego języka.

W swojej antyutopijnej wizji Burgess przedstawia społeczeństwo pogrążone w wielkim, ciężkim chaosie, dyktatorską władzę i prawo, które pomimo tego, że z definicji powinno być moralnie poprawne, wcale takie nie jest. Zdegenerowany świat przedstawiony i zdemoralizowana hierarchia wartości, z którą Czytelnik spotka się niejeden raz, zmusza do przemyśleń. Spotkamy się jednak nie tylko z literaturą fantastyczną, ale i psychologiczną, filozoficzną, a także poniekąd z kryminałem. Ta mieszanina gatunków daje wręcz wybuchowy efekt wrażeń i emocji, które zostają na długo po skończeniu lektury.

„A może człowiek wybierający zło jest w jakiś sposób lepszy od takiego, któremu narzuca się dobro?”

"Mechaniczna pomarańcza" Anthony'ego Burgess'a to książka, która zadziwia, wzrusza, przeraża i szokuje. Jest to swoista krytyka ustrojów politycznych i działania władzy, w wykonaniu mistrzowskim. Zarówno dystopijny klimat jak i techniczną stronę fabuły, z czystym sercem mogę porównać swoim poziomem do Orwella i jego "Roku 1984". Pozycja niewątpliwie obowiązkowa dla każdego chcącego doświadczyć wejścia w zupełnie inny świat, świat gdzie władza głaska przestępców po główkach, a oni sami śmieją się jej w twarz. Świat okrutny, wydawać by się mogło, że fikcyjny, ale pod wieloma względami trafny i pokrywający się z rzeczywistością.

0 komentarzy

Prawa autorskie!

Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych ZABRANIAM KOPIOWANIA I ROZPOWSZECHNIANIA moich tekstów bez mojej zgody. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2.