Rok 1984

10:46


Pierwsze przypadkowe spojrzenie. Pierwszy wstydliwy uśmiech i niewypowiedziane myśli skrywające uprzedzenia. To było spotkanie na które czekałam i mimo, że już minęło czekam na niego nadal. Moje spotkanie z Orwell'em - wyjątkowe spotkanie.

 ★★★★★☆ 


Wielki Brat Patrzy – to właśnie napisy tej treści, w antyutopii Orwella krzyczące z plakatów rozlepionych po całym Londynie, natchnęły twórców telewizyjnego show „Big Brother”. Czyżby wraz z upadkiem komunizmu wielka, oskarżycielska powieść straciła swoją rację bytu, stając się zaledwie inspiracją programu rozrywkowego? Nie. Bo ukazuje świat, który zawsze może powrócić. Świat pustych sklepów, permanentnej wojny, jednej wiary. Klaustrofobiczny świat Wielkiego Brata, w którym każda sekunda ludzkiego życia znajduje się pod kontrolą, a dominującym uczuciem jest strach. Świat, w którym ludzie czują się bezradni i samotni, miłość uchodzi za zbrodnię, a takie pojęcie jak ‘wolność” i „sprawiedliwość” nie istnieją. Na kuli ziemskiej są miejsca, gdzie ten świat wciąż trwa. I zawsze znajdą się cudotwórcy gotowi obiecywać stworzenie nowego, który od wizji Orwella dzieli tylko krok. Niestety, piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. A dwa plus dwa wcale nie musi się równać cztery.

~ od wydawcy

Orwell zaskakuje swoim stylem pisania... a przynajmniej mnie zaskoczył - oczywiście pozytywnie! Świetnie operuje słownictwem, wplata świetnie budujące napięcie opisy, ale co najważniejsze, pomimo wymagającego skupienia stylu pisania książkę czyta się szybko i płynnie

Normalność nie jest kwestią statystyki.

Jest to moje pierwsze zetknięcie się z tym pisarzem, ale na pewno nie ostatnie. Przecież przyjaciół, przy których czas płynie zadowalająco szybko i w miłej atmosferze nie porzuca się od tak! Muszę przyznać to na głos - Orwell stworzył coś... wybitnego. Świat nędzy, gdzie szerzy się poglądy skrajnie totalitarne, gdzie nikt nie ma prawa sprzeciwić się Partii i musi pamiętać... WIELKI BRAT PATRZY - nieustannie. Wie co robi, co myślisz, co czujesz. Zna Twoje pragnienia i lęki - jeśli zbłądzisz wykorzysta je przeciwko Tobie... dla Twojego dobra.
Wojna to pokój.
Wolność to niewola.
Ignorancja to siła.

Jedynym powodem dla którego Orwell nie dostał strzału w dziesiątkę, jest jeden jedyny fragment, z którym... miałam nie lada problem. Mam tutaj na myśli fragment Księgi Goldsteina, która przewija się przez książkę, a przez którą strasznie ciężko było mi się przebić. Podręcznikowy styl, który prowadzi narrację - owszem wiele wyjaśnia, jednak te kilkanaście stron niestety znużyły mnie do szpiku kości. W końcu przewertowałam pobieżnie jej treść i usatysfakcjonowana wróciłam do lektury. Warto przebrnąć jednak przez tę część książki - nawet pobieżnie, jak ja to zrobiłam - mimo cięższej narracji, otwierają się oczy na całość fabuły.

Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta.

Genialny pomysł na fabułę to nie wszystko - powiecie. Zgodzę się z tym, a i owszem, jednak w tym przypadku pomysł poprzedzony jest bardzo wyrafinowanym czerwonym dywanem wybitnego kunsztu pisarskiego, z którego można by zlizywać samą śmietankę grozy i akcji Roku 1984 (jeśli ktoś jest uczulony na produkty mleczne, może zlizywać lukier... bądź słodzik - dla cukrzyków...). 

Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką.

Nie lubię, gdy ktoś zdradza mi koniec książki, którą chcę przeczytać. Nie łapcie się za surduty, Ciocia Justyna wam tego nie zrobi - to mogło by kompletnie pozbawić tę książkę magii i wyjątkowości. Powiem tylko, że jest wstrząsające i kompletnie "rozpierniczające system i to totalnie" 

Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.

Tak, tak i jeszcze raz tak! Pomijając nużący (przynajmniej dla mnie) pewien krótki fragment "Roku 1984" Orwell zachwyca swoimi umiejętnościami pisarskimi. Stworzył świetnie wykreowany świat, z równie świetnie wykreowanymi bohaterami, których podejście do życia i psychika jest ciągle wystawiana na próbę. Nic dodać nic ująć, mówiąc kolokwialnie - zatkało mnie i nie ogarniam co się dzieje po przeczytaniu tej książki. Wszystko może nabrać nowego znaczenia, wszystko może być fikcją.

Celem władzy jest władza.

Mówiąc szerzej wszystko w co do tej pory wierzyliśmy może nie być prawdą. Skąd mamy pewność, że przeszłość istnieje? Ktoś odpowie - ze wspomnień, lecz skąd mamy pewność, że ich sobie nie uroiliśmy. Czy możemy być pewni, że informacje z podręczników historii, fotografie, statystyki - są prawdziwe? Jeśli nie, kto lub co za tym wszystkim stoi? 

Ortodoksyjność oznacza niemyślenie, brak potrzeby myślenia. Ortodoksyjność to nieświadomość.

Najważniejsze pytanie - czy "Rok 1984" jest ostrzeżeniem? Czy scenariuszem, w którym odgrywamy którąś już z kolei scenę, nie zdając sobie z tego sprawy?

1 komentarzy

Prawa autorskie!

Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych ZABRANIAM KOPIOWANIA I ROZPOWSZECHNIANIA moich tekstów bez mojej zgody. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2.